Ciociu?
Niech i tak będzie. Niedługo / ze względu na reformę i fakt, że Gimnazja znikają.... / znajdę się w gronie sympatyków Rodziny...
Pozdrawiam
Lidka
PiotrMuzyk
Szkoła: Nie pracuje w szkole
Dołączył: 20 Cze 2016 Posty: 12
Wysłany: Sro 14 Cze, 2017 15:46
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, Lidka. Czy tylko pracując w gimnazjum można realizować swoją pasję czy powołanie? Zamykają Wam szkoły - twórzcie (pozaszkolne) Stowarzyszenia Kulturalne im. Królowej Jadwigi, na wzór stowarzyszeń i braterstw izabelińskich w Hiszpanii (proszę wybaczyć, że się powtarzam z bliskim memu sercu tematem). Jako sympatyk Rodziny też można działać.
Moje "szarpnięcie piórem" pojawi się tu niebawem. Dajcie proszę trochę czasu...
Mamy w Rodzinie wiele osób, które pracują w różnych miejscach i w szkołach, noszących imię innego patrona. To, że nie będzie gimnazjum, nie musi oznaczać końca naszej obecności, niemniej nie ukrywam, że czujemy smutek. Chcielibyśmy zachować naszą Patronkę, ale przynajmniej w przypadku naszej szkoły to nie jest możliwe.
Włożyliśmy dużo serca i pracy w nasze działania. Zostaną wspomnienia i przyjaźnie.
I to jest ogromna wartość.
Wiek: 63 Dołączył: 22 Paź 2006 Posty: 364 Skąd: Kraków
Wysłany: Czw 13 Lip, 2017 11:03
Droga Lidko!
Myślę, że Twój sposób na poradzenie sobie z tą sytuacją może być modelowy nie tylko dla nauczycieli pracujących w szkołach jadwiżańskich, ale również dla tych, którzy pracują we WSZYSTKICH INNYCH szkołach.
Kilka lat temu, w szkole, w której uczyły się moje dzieci, jedna z nauczycielek zrobiła świetne przedstawienie o Królowej Jadwidze. Publiczność (w tym dorosła publiczność) płakała ze wzruszenia. Wybrałem się do tej Pani i próbowałem ją zainteresować naszą Rodziną. Niestety, nie udało mi się, chociaż Pani bynajmniej nie była przeciw - być może potrzebowała jakiegoś milszego bodźca. Jednego jestem pewien: w wielu szkołach są zapewne podobne osoby, mające szczególniejsze umiłowanie Pani Wawelskiej. No więc gdyby tak Tobie udało się wypracować model funkcjonowania "Klasy jadwiżańskiej" lub jakiejś komórki "Bractwa Jadwiżańskiego" w szkole niejadwiżańskiej, to mógłby to być świetny wzór do naśladowania dla całej Polski, a Nasza Patronka dotarłaby do znacznie szerszego grona młodzieży. Co o tym sądzisz?
Wiek: 63 Dołączył: 22 Paź 2006 Posty: 364 Skąd: Kraków
Wysłany: Czw 13 Lip, 2017 11:08
Drogi Piotrze!
O bractwach izabelińskich jakoś wcześniej nie słyszałem. Jeżeli przegapiłem jakiś Twój wpis, to naprowadź mnie na właściwy trop. A jeżeli tylko okazyjnie o tych bractwach wspominałeś, to napisz coś więcej: jak się to tworzy, jak to funkcjonuje, w czym się działalność tych bractw przejawia.
Serdecznie pozdrawiam -
Jan
PS
No i szarpnij piórem, bo tu już miesiączek zleciał...
PiotrMuzyk
Szkoła: Nie pracuje w szkole
Dołączył: 20 Cze 2016 Posty: 12
Wysłany: Czw 24 Sie, 2017 16:44
Drodzy Jadwiżanie,
Wklejam jeszcze raz moj wpis, który zredagowałem w krótkim czasie po naszym miłym spotkaniu w Krakowie.
Panu Janowi Pociejowi bardzo serdecznie gratuluję zakończenia przewodu doktorskiego. Z satysfakcją przeczytałem Pana słowa o tym, ze obrona wymykała się schematom - na Wydz. Filozoficznym UJ w ostatnim dziesięcioleciu pojawili się wykładowcy, którzy nigdy nie powinni byli się tam znaleźć - nie dlatego, że stali w opozycji do określonych wartości lecz dlatego, że w ogóle nie byli filozofami - ideologiczne inkarnacje A. Schaffa z jego "najlepszych" lat w postmodernistycznych ubrankach. Tym bardziej gratuluję.
Na temat bractw izabelińskich będzie oddzielny wpis. Trzeba zapewne będzie zacząć od samej Królowej Izabeli...
Pozdrawiam.
Piotr
Wspaniali Uczniowie.
Droga Rodzino, Szanowni Państwo.
Opisanie wielości wrażeń powstałych w moim umyśle po naszym wspólnym spotkaniu w Krakowie jest niemożliwe, spróbuję jednak przedstawić kilka refleksji w formie luźnego szkicu, o - mam nadzieję - spójnej i niezbyt rozbudowanej konstrukcji i treści wpisującej się w "potrzebę świeżego spojrzenia na Rodzinę", będącego "szarpnięciem na trudne czasy" - określenia autorstwa Pana Jana Pocieja. Obiecałem, ze odniosę się do "rocznicy" już jakiś czas temu, ale nie było i nie jest mi łatwo znaleźć czas przy końcu roku - z pewnością ten sam problem dotyczy większości z Państwa. Moi uczniowie zdają właśnie egzaminy z instrumentu, a jak zapewne Państwu wiadomo, wymaga to zintensyfikowanej obecności nauczyciela przy podopiecznych, najczęściej mocno zestresowanych wizją nadchodzącej próby umiejętności, łapiących chciwie ostatnie możliwe porady dotyczące ich gry i najczęściej zupełnie pierwszych zmagań z "estradą", jak się do niedawna jeszcze określało scenę muzyczną. Proszę zatem o zrozumienie opóźnienia w zredagowaniu tego tekstu, który w pewnym sensie jestem Państwu winien.
Dziekuję Państwu za tak niespodziewanie miłe przyjęcie mnie w Krakowie. Miałem zamiar pojawić się incognito ale... jakoś nie udało się! Dziękuję każdemu z osobna, nie mając możliwości wymienienia z imienia i nazwiska każdego z Państwa. Szczególne wyrazy wdzięczności chciałbym skierować do tych, z którymi udało mi się porozmawiać - Pani Sabiny Rylskiej, Pani Małgorzaty Grzankowskiej i Pana Jana Pocieja - filarów Rodziny, od których można uczyć się entuzjazmu i cichej wytrwałości w dążeniu do celu. W dzisiejszych realiach, w których zdrowa pokora staje się wartością coraz mniej docenianą i mylona bywa z brakiem charakteru (!) chcę podkreślić mój szacunek do dyskretnej, najczęściej nieujawnianej, wieloletniej pracy ww. Państwa, bez której zapewne trudno byłoby stworzyć i utrzymać Rodzinę w całości. Odczuwam wdzięczność, że mogłem pobyć z Państwem w tak osobistej, ciepłej, nieskrępowanej atmosferze. Rozmowa z Państwem była dla mnie wielką przyjemnością.
Lidka, dziękuję również Tobie, i chcę to wyrazić osobno - z racji pokrewieństwa mogę traktować Cię "podwójnie rodzinnie" i zupełnie bezpośrednio - za spontaniczność, luz, którego nie brakuje Ci od lat, za niegasnący błysk zamiłowania do historii w oku, za to, że wciąż potrafisz zarażać innych swoją pasją do minionych dziejów. Dzięki za świetne spotkanie - szkoda, że było ono tak krótkie.
Dziekuję również przede wszystkim tym, dla których Rodzina zawiązała się; uczniom. Chciałbym skierować do Was - uczniowie - kilka słów, choć nie mam pewności, czy je przeczytacie. Bez wątpienia bez Was nie byłoby sensu robienia czegokolwiek w kierunku, w którym podąża Rodzina. Ta społeczność jest dla Was! Kościół także jest dla Was! To są Wasze domy, w których możecie czuć się jak u siebie i bywać tak często, jak chcecie i możecie. Nie stoicie z boku ani z tyłu w zamyśle uczciwych i wrażliwych obserwatorów i kreatorów dni codziennych i uroczystych. W wymiarze ludzkim, zespolonym z przestrzenią świątynną - sacrum, jesteście na absolutnie pierwszym planie. W moim przekonaniu najdrobniejszy szczery i bezinteresowny gest, uśmiech, wysiłek, spontaniczna akcja najmniejszego i najmłodszego z Was ma ogromne znaczenie, warte odrębnego podkreślenia - znaczenie bardziej istotne od takiej czy innej formy, aparycji, szaty, jaką mogłaby przybrać celebracja właśnie zakończonej i przyszłych uroczystości. To Wy udowadniacie, że te słynne, wymieniane najczęściej razem słowa - Prawda, Piękno i Dobro, nie pozostają pustymi, mechanicznie powtarzanymi dźwiękami; wypełniacie je konkretną treścią a - jeśli rzeczywiście już przyszły lub jeśli nadchodzą trudne czasy - potrzeba nam wszystkim konkretów! Jesteście w prostocie serc Piękni, Dobrzy, Prawdziwi; Normalni i Ludzcy! Udowodniliście to w Krakowie - aż miło było na Was patrzeć!
A teraz dziękuję za muzykę bo za muzykę nie podziękować nie mogę!!!! Wspaniale było iść pod górę na Wawel przy akompaniamencie białych głosów zespołu ze Szczyrku i towarzyszących im instrumentów. Na twarzy niejednego z turystów, zwłaszcza tych spoza Polski, można było dostrzec spore zaskoczenie pomieszane z autentycznym zachwytem. Niewiarygodnie miło było maszerować śpiewając z Wami (i Panem Janem Pociejem, dysponującym solidnym, donośnym, mosiężnym basem!). Kieruję też wielkie słowa uznania dla chóru oraz dwóch instrumentalistek - flecistki i skrzypaczki, dzięki którym Msza Święta na Wawelu nabrała jeszcze bardziej odświętnego kolorytu. Nie wiem czy wiecie Państwo, że w tzw. światku muzycznym, skrzypkowie zwykle bez trudu bratają się z flecistami i było to słychać również tym razem, w warstwie dźwiękowej oprawy mszy. Podziwiać trzeba poziom zgrania się obu wykonawczyń, wyższą niż przeciętna spójność interpretacji, rzadko spotykaną w tak młodym wieku. Na marginesie, prosiłbym o listę utworów zagranych przez te dwie muzykalne dusze, jeśli ktoś nią dysponuje. Jedna z pieśni była szczególnie urocza - zaprezentowana prawie na koniec - chciałbym ją sobie przypomnieć.
Na zakończenie odniosę się w kilku słowach do kwestii przyszłości Rodziny, w świetle reformy edukacji, napawającej niepokojem wielu z Państwa. Jak pisałem kilka dni temu, moim zdaniem Rodzina nie potrzebuje lokalu ani szyldu, bo nie jest sklepem z pamiątkami historycznymi ale raczej wspólnie tworzoną przestrzenią Ducha i Umysłu, którą można dowolnie kreować na zasadach wyznaczonych przez wcielanie w życie bliskich każdemu z Państwa przekonań i ideałów. Można tworzyć społeczności pozaszkolne, stowarzyszenia kulturalne, itp. Można zmieniać formę - ważna jest treść. Nowe uwarunkowania to nowe wyzwania.
Życzę Państwu dużo szalonego optymizmu, zdolnego pokonać przeciwności.
Z pozdrowieniami!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum